Można odetchnąć. Zakończył się trudny etap “stawiania” naszego sklepu internetowego www.fit-land.eu. Teraz trzeba naładować akumulatory na nowe wyzwanie, którym jest rozkręcenie sprzedaży. Ja połączyłem 2w1 a nawet 3w1, oderwanie się od komputera z sentymentalną podróżą w Tatry do Zakopanego, po 30 latach od podróży poślubnej i symbolicznego wejścia nad Czarny Staw pod Rysami. W ciągu 30 lat wiele się zmieniło, ale miłość do Tatr nie osłabła, odwiedzaliśmy je dziesiątki razy. Trzecim elementem była chęć zmierzenia się z robieniem zdjęć naszych produktów w plenerze, daj znać czy dałem radę.
Pojechaliśmy we dwoje, można powiedzieć “z duszą na ramieniu”. Kontuzja kręgosłupa Asi i przeziębienia, nie pozwoliły na aktywne przygotowanie się do czekającego nas wysiłku. Brak przygotowania motorycznego postanowiliśmy potraktować jako pretekst do luźniejszego podejścia do naszych planów. Tym bardziej, że góry to nieprzewidywalność pogody, straszono nas brakiem śniegu i ogólnie mało zimową aurą. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale góry przyciągały jak magnes i nie było już odwrotu. Moją osobistą dodatkową i niespodziewaną motywacją do wyjazdu, było próbne założenie plecaka. W momencie kiedy pas biodrowy otulił mnie, a klamra zabrzmiała charakterystycznym klik (plecak Osprey), wszystkie obawy i rozterki ulotniły się, na ich miejsce pojawiły się wspomnienia z wcześniejszych wyjazdów. Na zdjęciach zobaczysz, że warto było podjąć wyzwanie, a życie sprzyja odważnym.
Do zmierzenia się ze szlakami podeszliśmy spokojnie, ostrożnie, … . Nie wszystko się udało zrealizować, ale nie uprzedzajmy faktów.
SPOKOJNIE, poniedziałek trasa “Rozruch”: samochodem 400 km - postój na Gubałówce. Spacer Droga do Daniela - Droga pod Reglami w kierunku Doliny Za Bramką - Droga do Daniela, 4 km / podejścia 129 m / 128 m.
Pakowanie samochodu szpejem, którego uzbierało się z biegiem lat i przebytymi kilometrami. Herbata, grzanki i nasze batony, żelazne składniki prowiantu. Mieliśmy do przejechania 400 km, pomimo to postanowiliśmy się nie spieszyć. Klapę bagażnika udało się ostatecznie zamknąć przed g. 9. Uznaliśmy, że pierwsze dwa dni przeznaczymy na ocenę naszych możliwości. Dzięki temu wpadliśmy na pomysł odwiedzenia Gubałówki, na której nigdy nie byliśmy. Wystarczyło na rondzie w Poroninie odbić w prawo i już po chwili naszym oczom ukazał się oszałamiający widok. Piękna panorama Tatr, skąpanych w słońcu i śniegu. Wszystko na wyciągnięcie ręki. Polecamy. Tuż przed g. 16, byliśmy już na kwaterze, Mnich na Drodze do Daniela. Idealne miejsce wypadowe, bez konieczności dojazdów. Pierwszy test naszej sprawności, to bardzo spokojny spacer Drogą pod Reglami w kierunku Doliny Za Bramką. Zwyczajowe rozprostowanie kości po podróży i zapoznanie się z dawno nie spotykaną minusową temperaturą powietrza blisko -10. Cienka warstwa zmrożonego śniegu dawała doskonałą przyczepność butom biegowym, które w połączeniu z grubą skarpetą z wełny
merino, zapewniały idealny komfort marszu. Pierwsze testy i prognozy pogody budziły optymizm na kolejne dni. I tak też było!
OSTROŻNIE, wtorek trasa “Dolinki”: Droga do Daniela - Dolina Strążyska - Przełęcz w Grzybowcu - Dolina Małej Łąki - Droga pod Reglami - Droga do Daniela, 11,5 km / podejścia 567 m / zejścia 577 m.
Tak jak postanowiliśmy tak i zrobiliśmy, wrzuciliśmy na luz z napieraniem. Całkowicie inaczej niż do tej pory. Z naszego apartamentu mieliśmy widok na trzy strony świata, a widok był zachwycający wszędzie słońce i lekkie zachmurzenie. Leniwa poranna kawa i śniadanie delikatnie się przeciągnęła, tuż przed południem udało się wyjść na skrzypiący śnieg, dźwięk jedyny w swoim rodzaju. Warunki do marszu idealne, mróz około -8, śnieg, słońce. Idziemy w krótkich butach na lekko i nie dowierzamy, że mamy tak wspaniałą aurę. Trudnym momentem okazał się postój na Wielkiej Polanie Małołąckiej, gdzie temperatura gwałtownie spadła i chwila bez rękawiczek spowodowała wychłodzenie dłoni. Sytuację uratowały łapawice Milo na Primalofcie (PrimaLoft). Trasa spokojna i mało wymagająca, pokazała jednak konieczność rozważnego szafowania naszymi siłami. Tego wieczoru udało mi się ubłagać Asię i wyciągnąć ją na nocną sesję zdjęciową batonów.
ROZWAŻNIE, środa trasa “Murowaniec”: Droga do Daniela - Droga pod Reglami - Rondo Jana Pawła II + bus do Kuźnic - Murowaniec niebieskim - powrót do Kuźnic niebieskim - Kuźnice + bus do Ronda Jana Pawła II - Droga pod Reglami - Droga do Daniela, 16,5 km / podejścia 770 m / zejścia 719.
Wieczorem po wczorajszej “ostrożnej” trasie rozważaliśmy czy podjechać do ronda samochodem czy dojść Drogą pod Reglami. Decyzję postanowiliśmy podjąć po przebudzeniu i weryfikacji stanu naszych nóg. Okazało się, że jesteśmy w całkiem dobrej formie, dodatkowo słoneczna i mroźna pogoda za naszymi oknami na trzy strony świata, pomogła podjąć decyzję, idziemy do ronda! Dzięki temu 3,5 km spacer Drogą pod Reglami pomógł nam rozkręcić nogi przed konkretnym podejściem z Kuźnic do Przełęczy między Kopami. To właśnie na niebieskim szlaku uznaliśmy jednogłośnie z Asią, że Tatry nie nudzą się, nawet idąc kolejny raz tą samą trasą. Pogoda wręcz uskrzydlająca błękitem nieba, złotem słońca i bielą śniegu. Widoki z przełęczy na grań i później na Halę Gąsienicową idealne, nic dodać nic ująć. Murowaniec nabity turystami, ale jak mieć szczęście to na całego, trafiliśmy na moment, w którym z głównej jadalni wylała się fala już najedzonej i wypoczętej młodzieży. Dzięki temu znaleźliśmy miejsce w narożniku sali pod oknami, doskonałe do wygodnego odpoczynku i odłożenia plecaków. Przestrzeń okazała się również idealna do spontanicznej sesji zdjęciowej naszych batonów (https://fit-land.eu/collections/batony-owcowo-warzywne) i izotoniku (https://fit-land.eu/collections/izotoniki/products/izotonik-cytrynowy-20g-1). Nie obserwuję dyskusji oceniającej zmiany, które zaszły w wyglądzie Murowańca, moim zdaniem odświeżenie i nadanie spójności wnętrzom jest dobrym ruchem. Wiedząc, że czeka nas jutro “asfalt”, zupełnie nie spieszyliśmy się z opuszczeniem schroniska, korzystaliśmy z lenistwa bez żadnych wyrzutów sumienia. Na zejście ubraliśmy się cieplej, słońce kładło się już za Rycerzem. Szanując swoje nogi, w Kuźnicach powtórzyliśmy poranny manewr i zapakowaliśmy się do busa. Droga do ronda nie
wywołuje już emocji. Decyzja o dojściu piechotą i powrocie z ronda okazała się idealna na ten dzień. Zrobiliśmy więcej kilometrów, nabraliśmy objętości w przygotowaniu do głównego wyzwania i wzmocniliśmy nasze morale! Kolejny raz przekonaliśmy się, że wełna merino jest warta swojej ceny Devold.
ŚMIAŁO, czwartek trasa “Morskie Oko”: Droga do Daniela - samochodem parking Palenica Białczańska - Morskie Oko - Czarny Staw pod Rysami - Morskie Oko - parking Palenica Białczańska - samochodem Droga do Daniela, 16,5 km / podejścia 770 m / zejścia 719 m.
Z Morskim Okiem mieliśmy niewyrównane rachunki sprzed 30 lat. To były czasy, w których wspomnienia uwieczniało się analogowo. Bardzo chcieliśmy mieć pamiątkowe zdjęcia z naszego pierwszego wspólnego wejścia nad Czarny Staw. Cóż z prozaicznego powodu nie mamy ich, klisza nie zahaczyła się w aparacie. Na szczęście zapamiętaliśmy te chwile. Wiadomo, że Morskie Oko trzeba robić rano albo wcale, to nasza taktyka. Przynajmniej my tak uważamy. Powody są oczywiste, podstawowe to:
-
uniknięcie tłumu,
-
zapadający zmierzch na zejściu, kilka lat temu załoga schroniska w Morskim Oku nosiła koszulki z napisem “Po zmroku naprawdę jest ciemno”, to żartobliwe ostrzeżenie po akcji kiedy grupa turystów dziwiła się, że droga asfaltowa nie jest oświetlona latarniami i wezwali TOPR na ratunek. W internecie można jeszcze znaleźć informację jak skończyło się całe zamieszanie.
-
kierunek padania promieni słonecznych, podchodząc rano słońce łagodnie oświetla góry, później przy silnym nasłonecznieniu widok jest “wypalony”.
Nagrodą za pobudkę o g. 6.01 był księżyc wędrujący po Szczerbie Giewontu, zdjęcie zrobiliśmy bez opuszczania łóżka. I to był koniec luzu, włączyliśmy tryb napierania. Ekspresowa kawa, śniadanie, pakowanie i w drogę. Batony oczywiście pojechały z nami. Szybkie skrobanie zmrożonych szyb i równie szybkie pokonywanie jeszcze pustych dróg. W ogóle, to był kolejny jeszcze piękniejszy dzień, niebo bez najmniejszego zachmurzenia, mróz -15, zero wiatru. Nasza taktyka zaczęła już procentować na podejściu, mieliśmy długie odcinki samotności we dwoje. Każdy etap szedł jak po sznurku. Weranda schroniska przyjęła nas wolnymi stołami. Tego dnia mieliśmy wrażenie, że majestat Tatr został zamrożony tylko dla nas, żebyśmy mogli go podziwiać bez pośpiechu. Widok z środka zamarzniętej tafli Morskiego Oka niecodzienny, można było wejść na Mnicha, oczywiście tylko na jego cień. Podejście do Stawu było wymagające, a wysiłek wart swojej ceny. Doskonale widoczne Rysy kusiły, żeby podjąć wyzwanie ich zdobycia. Nie ulegliśmy pokusie i nad Stawem spędziliśmy tylko 15 minut. Choć raczej powinienem napisać “aż 15 minut”, przepełnionych widokami, radością, bliskością, chłonęliśmy wszystko wiedząc, że tak idealna górska chwila może nie powtórzyć się zbyt szybko. Decyzję o zejściu przyspieszył cień nasuwający się na Staw i odczuwalny spadek temperatury. Ostatnie spojrzenie, uzbrojenie się w kolce i można ruszać w dół. Nie było łatwo, ale to właśnie trudności, dodają smaku całej drodze. Jeszcze chwila z herbatą na
werandzie i powrotny asfalt. Nie znam nikogo kto lubi asfalt, może jest ktoś taki? Idąc w górę asfaltem ma się wrażenie, że jest łatwiej, góry przyciągają. W dół jest trudniej, tak jakby góry nie chciały wypuścić ze swoich objęć. Droga w dół zawsze daje w kość, co potwierdza nasze “upalne” doświadczenie chyba z lata 2014 lub 2015 roku, ktoś jest chętny do poczytania? Dzień zakończyliśmy przepysznym i zasłużonym obiadem w Walkowym Dworze, i co najważniejsze wyrównaliśmy rachunki, czyli mamy zdjęcia, których 30 lat temu nie udało się zrobić.
AMBITNIE, piątek trasa “Siwa”: Droga do Daniela - samochodem parking Dolina Chochołowska - Dolina Chochołowska - Dolina Starorobociańska - Siwa Przełęcz - Ornak - Iwaniacka Przełęcz - parking Dolina Chochołowska - 400 km dom, 22 km / podejścia 1175 m / zejścia 1173 m. Co z tego wyszło?
Wyszło coś niespodziewanego i jednocześnie dla nas nowego. Odpoczywając po trasie do Morskiego Oka, jednogłośnie uznaliśmy, że kolejny raz asfalt dał nam popalić, a Siwa zimą musi poczekać. Trzeba zrobić coś krótszego, co nie znaczy mniej satysfakcjonującego. Z pomocą przyszła pogoda, która nadal ostra jak żyletka gwarantowała dobrą przejrzystość powietrza. Przeglądając mapy analogowe i cyfrowe (mapa-turystyczna.pl) znaleźliśmy żółty szlak w Małym Cichym, który dawał szansę na spełnienie naszych oczekiwań. Zasypialiśmy zmęczeni ale z ulgą, że jutro będzie łatwiej oraz z nadzieją na widoki, których nigdy za dużo. Na mapie wszystko wydaje się małe, a na koniec dnia okazało się, że zrobiliśmy 11 km, 454 m podejść i 461 m zejść. Podejście na Tarasówkę jest wymagające, dzięki widokom jest pretekst do przystanięcia i złapania oddechu. A widoki są imponujące warte, przyspieszonego tętna. Zejście leśną drogą i łąką na chwilę przenosi w Beskid Niski. Trasa idealna na rozruch lub zakończenie wypadu.
PODSUMOWANIE, jak mawiali hobbici najtrudniejszy jest pierwszy krok. I ja dokładnie tak mam. W sercu pełno planów, a w głowie jeszcze więcej wymówek. Na szczęście mam Asię, która mnie mobilizuje i wypycha z domu. Tym razem też tak było. Podsumowując, cały wyjazd był idealny:
-
Pogoda: fantastyczna, pełne słońce, małe zachmurzenie, błękit nieba, co przełożyło się na idealne widoki.
-
Warunki na szlakach: 30 lat temu “spływaliśmy” niebieskim z Murowańca, temperatura na plusie, szlak płynął a my z nim. Teraz cały czas mieliśmy ujemne temperatury, od -5 do -15. Śnieg na szlakach był ubity, ale nie śliski, dzięki zmrożeniu dawał doskonałą przyczepność.
-
Cały czas chodziliśmy w krótkich butach biegowych, komfort znany tylko z zimowych treningów biegowy.
-
Trasy całkowicie satysfakcjonujące:
Trasa |
Dystans / km |
Podejścia / m |
Zejścia / m |
|
Poniedziałek |
Droga pod Reglami |
4,0 |
129,0 |
128,0 |
Wtorek |
Dolinki |
11,5 |
567,0 |
577,0 |
Środa |
Murowaniec |
16,5 |
770,0 |
719,0 |
Czwartek |
Morskie Oko |
19,0 |
829,0 |
813,0 |
Piątek |
Małe Ciche |
11,0 |
454,0 |
461,0 |
Suma |
62,0 |
2 749,0 |
2 698,0 |